Cześć! Pierwsza relacja z tworzenia manufaktury kosmetycznej już za nami. W tym artykule postaram się pokazać Wam nieco więcej szczegółów odnośnie rozwiązań i kwestii, na które warto zwrócić uwagę tworząc swoją pracownię. I tym razem liczę, że zebrane tu informacje będą pomocne podczas podobnych przedsięwzięć. Może Was zainspirują, popchną do działania. A może po prostu jesteście ciekawi, jak to wyglądało od podstaw. Lećmy więc dalej!
Profilaktyka
Po zrzuceniu starszych tynków i pozbyciu się podwieszanego sufitu pamietającego prawdopodobnie lata 90 XX wieku, mogliśmy dokładnie przyjrzeć się tkance lokalu. Szczęśliwie nie wykazywała ona szczególnych problemów z zawilgoceniem. Jednak póki nie zaczęliśmy kłaść nowych okładzin, całkiem rozsądnym pomysłem wydawało się potraktowanie ścian środkiem grzybobójczym. Jak się okazało na rynku jest całkiem spory wybór takich środków, a wybrany przez nas zaklasyfikowany był ponadto jako w pełni bezpieczny dla ludzi. Środki takie znajdziemy w każdym większym sklepie budowlanym. Dzięki dobrej wentylacji i dość zimnej pogodzie cała operacja przebiegła bardzo sprawnie. Wspominam o pogodzie bo łatwo ulec wrażeniu, że im cieplej na zewnątrz, tym szybciej coś wysuszymy.
Mój brat, który swego czasu dość intensywnie zajmował się piwowarstwem domowym stanowczo wystrzegał się wietrzenia piwnicy latem. Taki zabieg określał „błędem piwowara”. W czasie gdy na zewnątrz jest gorąco w rzeczywistości w powietrzu rozpuszczona jest znacznie większa ilość wilgoci, która kondensuje wewnątrz zimniejszego pomieszczenia. W efekcie zamiast suszyć… zawilgacamy. W przypadku, gdy suszymy po to aby ograniczyć możliwość rozwoju niepożądanych mikroorganizmów tym bardziej warto o tym pamiętać.
Nagie ściany, kurz i gruz. Taki obraz nie jednemu zabiera ochotę do dalszego działania. Moją małą strategią jest skrystalizowanie celu i praca z wyobraźnią. A nic tak nie działa na wyobraźnię jak…
To, jak to będzie wyglądało?
Nic tak nie działa na wyobraźnię, jak graficzna wizualizacja urządzanej przestrzeni. Dzięki niej możemy uniknąć wiele problemów związanych z umiejsowieniem mebli, przyrzadów itp. Możemy również przetestować walory estetyczne. W moim wypadku wykorzystywałem 3 narzędzia, które są w tym bardzo pomocne: CorelDraw, SketchUp i… planer kuchni IKEA. O ile nie każdy musi czuć się dobrze z projektowaniem graficznym i taki Corel czy SketchUp mogą być toporne, to trzeci wybór jest zaskakująco dobrym rozwiązaniem przy mniejszych realizacjach.
W przypadku manufaktury kosmetycznej powierzchnie robocze przypominają te kuchenne, przez co nasza wizualizacja może okazać się całkiem dokładna. W przypadku IKEAowego planera (ten do kuchni Metod) nasz projekt ogranicza się zazwyczaj do jednego pomieszczenia. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie by projektów utworzyć więcej.
Uzyskana wizualizacja może być świetnym drogowskazem i dzięki niej pośrednie etapy montowania instalacji, wykańczania ścian, montażu ogrzewania itp. nie wywołują już takiego efektu paraliżującego. Na kształt wykończenia istotny wpływ miała również decyja o tym, by przez okna wychodzące na ulice można było podejrzeć manufakturę w pracy. Takie podejście ma spełniać zarówno aspekt wizerunkowy, jak i stawiać nas na świeczniku: skoro przechodnie będą mogli patrzeć nam na ręce, musimy wymagać od siebie jak najwięcej.
Wiedząc już dokładniej, jak to będzie wyglądało i po zabezpieczeniu ogołoconych wcześniej ścian, przyszła kolej na wykonanie instalacji.
Instalacje
W przypadku instalacji, jeśli to możliwe, to warto zasięgnąć rady fachowca. O ile w przypadku instalacji wodno-kanalizacyjnej czy elektrycznej są one dość intuicyjne, to nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku wentylacji (przynajmniej w moim wypadku). Na tym etapie warto również pomyśleć o wszystkich przewodach, rurkach itp. pod kątem normy branżowej GMP PN-EN ISO 22716 według której:
należy unikać wystających belek, rur i przewodów; wyprowadzone rury nie powinny stykać się z murami, lecz powinny być zawieszone lub opierać się na wspornikach w taki sposób, aby można było je dokładnie oczyścić; w przeciwnym przypadku konieczne jest podjęcie dodatkowych działań w celu zabezpieczenia produktu.
Może wytyczne te nie są bardzo precyzyjne, jednak dają dobry punkt zaczepienia. W przypadku wentylacji czytamy jedynie, że należy zapewnić odpowiednią wentylację lub też zastosować odpowiednie środki w celu zapewnienia ochrony produktu. W naszym wypadku sprowadziło się to między innymi do instalacji filtra powietrza wchodzącego do strefy produkcyjnej. Dlatego wybraliśmy filtr w klasie ograniczającej przenikanie zarówno pyłów jak i drobnoustrojów. Można tu posiłkować się klasyfikacją wg normy EN779, według której taki poziom zabezpieczenia uzyskamy dla filtrów klasy F. Są to tak zwane filtry dokładne, zaprojektowane tak, by wychwytywać pyłki roślin, zarodniki grzybów, smog, bakterie, a częściowo również – wirusy.
Zgodnie z projektem, uzgodnionym z resztą z rzeczoznawcą, instalacja musiała uwzględniać 5 zlewozmywaków/umywalek. Jak na zakład pracy nie jest to szczególnie dużo, choć przy mniejszym metrażu pracowni taka gęstwina rurek fragmentami przypomina spaghetti. Podążając za zaleceniami normy, ukryliśmy więc wszystkie instalacje wewnątrz nowych ścian.
Niech stanie się światłość
Światła powinno być sporo i z takim zamysłem wybierałem też lampy. Chyba nie trudno się zgodzić z tym, że wykonując każdą bardziej precyzyjną pracę musimy dobrze widzieć. Na szczęście w tym akurat przypadku wytyczne BHP są dość, nomen omen, jasne.
Informacja na temat oświetlenia może zostać zawarta w projekcie, jednak w naszym wypadku tak się nie stało. Nieco przeszukałem Internety i znalazłem jedynie zapisy odnośnie oświetlenia w podobnych miejscach. Niestety norma dotycząca oświetlenia, czyli PN-EN 12464 – Światło i oświetlenie – Oświetlenie miejsc pracy, niedawno przeszła aktualizację a najczęściej udostępniane fragmenty czy opracowania dotyczą jej wersji sprzed 2022 roku. W nich możemy dowiedzieć się np. ile światła jest potrzebne podczas konserwacji czekolady albo podczas mizdrowania, rozdwajania, tarcia i bębnowaniu skór (dla zainteresowanych 300 luksów) jednak tak precyzyjna informacja nie została podana dla przemysłu kosmetycznego.
Na potrzeby tego wpisu skorzystałem z 30 minutowego dostępu do normy w ramach czytelni online, koszt: to 33,40 zł + VAT. W najnowszej wersji praca przy produkcji kosmetyków nie została jednak sprecyzowała, w związku z tym należy wykorzystać zalecenie podane dla pracy o podobnym charakterze. W konsekwencji oświetlenie powinno oscylować miedzy 300 a 500 luksów (500 dla pracy z bardziej precyzyjnymi produktami, np. kosmetyka kolorowa) a pracę w manufakturze można porównać do produkcji żywności delikatesowej lub farmaceutyków.
Jeśli chodzi o barwę światła to w zależności od wykonywanej czynności można się skłaniać raz to do cieplejszej raz do zimniejszej. W Gopherze postawiliśmy na proste oświetlenie plafonami z możliwością zmiany temperatury barwnej. Dzięki temu możemy dostrajać charakter światła do przeprowadzanych w danym momencie zadań. Oczywiście nie obyło się bez bajerów: sterowane światła w witrynach, tak na przyszłość, gdy będzie można rozświetlić spektakularną wystawę.
Oczywiście na montaż oświetlenia mieliśmy na tym etapie całkiem sporo czasu, jednak wszystkie przewody musiały być ułożone jeszcze przed ścianami.
Ściany
Po przygotowaniu niezbędnych instalacji wreszcie przyszedł czas na okładziny ścian. Etap ten w moim wypadku był o tyle przyjemny, że daje sporo satysfakcji. Każda kolejna położona płyta G-K zaczyna zmieniać wygląd pomieszczenia. Efekt jest natychmiastowy i na swój sposób zjawiskowy – wreszcie nie straszą już konstrukcje i cegły, a pomieszczenia nabierają docelowego kształtu. Ze względu na konieczność intensywnej pielęgnacji i konserwacji zdecydowaliśmy się na płyty impregnowane, wodoodporne, które zalecane są do pomieszczeń mokrych.
Możliwość czyszczenie ścian determinuje również zastosowanie powłok wykończeniowych. Powinny być one łatwe w utrzymaniu w czystości, najlepiej wodoodporne. O ile norma PN-EN 22716 nie precyzuje jak zabezpieczać ściany i inne powierzchnie, to nieco więcej wskazówek możemy znaleźć w pokrewnych wymaganiach dotyczących produkcji środków spożywczych czyli Rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 26 kwietnia 2004 r. w sprawie wymagań higieniczno-sanitarnych w zakładach produkujących lub wprowadzających do obrotu środki spożywcze. Z rozporządzenia wynika, że:
powierzchnie ścian muszą być utrzymane w dobrym stanie i muszą być łatwe do czyszczenia oraz ‒ tam, gdzie jest to konieczne ‒ do dezynfekcji. Wymaga to stosowania nieprzepuszczalnych, niepochłaniających, zmywalnych oraz nietoksycznych materiałów oraz gładkiej powierzchni aż do wysokości odpowiedniej dla wykonywanych czynności, chyba że podmioty prowadzące przedsiębiorstwa spożywcze mogą zapewnić właściwe organy, że inne użyte materiały są odpowiednie.
W naszym wypadku sprowadziło się to do zastosowania fartucha ze szkliwionych płytek z gresu, a w pozostałych miejscach ściany malowaliśmy farbą o właściwościach grzybobójczych. Farb takich niestety nie ma zbyt wiele na rynku, tym bardziej, że poza samą deklaracją producenta warto uzbroić się w certyfikat, który potwierdza takie właściwości. Nam w wyborze pomogła zaprzyjaźniona manufaktura Dzikie Łąki, którą z tego miejsca pozdrawiam. Niestety malowanie tą farbą nie należało do bardzo przyjemnych, gdyż zwyczajnie słabo kryje i nałożyć musieliśmy co najmniej 4 warstwy.
Diabeł tkwi w szczegółach
Choć najistotniejszą kwestią podczas doboru materiałów i przystosowaniu pomieszczeń jest zapewnienie czystości i ochrony produktu kosmetycznego, to i tutaj można znaleźć miejsce na estetyczne detale. Moim zdaniem jest to o tyle istotne, że w takim miejscu pracuje się przyjemniej, a biorąc pod uwagę stosunkowo sterylny charakter pracowni, odrobina kolorytu na pewno nie zaszkodzi. Z tego względu, zdecydowałem się na dość nietypowy dobór i układ kafelek na jednej z brył oddzielającej pomieszczenie techniczne. Zamierzone było nawiązanie do pieca kaflowego, który w kamienicy takiej jak ta przy ul. Piłsudskiego w Bytomiu był nieodłącznym elementem wystroju. Mnie osobiście efekt bardzo się podoba i daje nieco wytchnienia. Przy tym wszystkim i tak nie zapomniałem o szkliwionej powierzchni płytek, dzięki czemu wszystko można z łatwością utrzymać w czystości.
Mniejszych detali można zastosować więcej w zależności od tego jaka filozofia przyświeca Wam w pracy w takiej manufakturze. Jeśli ma być to tylko miejsce do wykonania partii produktu, po czym zawijacie się do domu i traktujecie to bardzo zadaniowo, to może nie warto poświęcać na to zbyt dużo uwagi.
W naszym wypadku pracowania to też jednak miejsce pracy twórczej, eksplorowaniu pomysłów, poszukiwaniu składników i takie detale choć z pozoru nieistotne, mogą w tym pomagać.
Podłoga w manufakturze
W podłodze postanowiliśmy ukryć przede wszystkim ogrzewanie. I miało to dla nas podwójne znaczenie: tradycyjne grzejniki są niestety dobrymi łapaczami brudu przez co ich wyeliminowanie wydaje się całkiem słuszne, po drugie dzięki grubej izolacji stosowanej przy ogrzewaniu podłogowym dodatkowo odcinamy się od wilgoci ze strony gruntu lub piwnicy.
Jeśli chodzi o wykończenie, to podłoga podobnie jak ściany powinna dać się łatwo czyścić i uwzględniać możliwość działania silnych środków dezynfekcyjnych. Tu norma GMP również nie narzuca nic konkretnego. Do tego kupując np. płytki możemy przeczytać o różnych klasach antypoślizgowych, co wydaje się bardzo istotne z punktu widzenia bezpiecznej eksploatacji. W manufakturze do czynienia mamy bowiem z wieloma substancjami, które jeśli przypadkowo znajdą się na podłodze mogą spowodować, że się na nich pośliźniemy. W Polsce nie obowiązują jednak precyzyjne przepisy odnośnie klasy antypoślizgowości takiej nawierzchni, więc w tym temacie można kierować się wytycznymi przyjętymi np. w innych krajach Unie Europejskiej. W naszym wypadku ostatecznie padło na płytki gresowe, które przede wszystkim się dobrze myje, nie są porowate, więc ewentualny brud nie będzie się wżerał w ich strukturę. Z wcześniejszych doświadczeń wydaje mi się, że im jaśniejsza podłoga tym lepiej: z łatwością możemy dostrzec na nich nawet najmniejsze zabrudzenie a to z punktu widzenia higieny w zakładzie jest bardzo ważne. I trudno, że wolelibyśmy nawierzchnię, na której brudu nie widać. Właśnie ma być widać po to, by szybko reagować.
Meblowanie
Kiedy wszystkie ściany, sufity i podłogi są już wykończone, wreszcie mogliśmy wjechać ze stołami roboczymi, regałami i urządzeniami. Chyba najlepszym wyborem, jeśli chodzi o materiał mebli w takim zakładzie pozostaje stal nierdzewna. Niestety wykończenie to, o ile jest niezwykle trwałe i daje się świetnie konserwować, to może być zbyt drogie jak na pierwszy zakład. W naszym wypadku postawiliśmy więc na meble lakierowane i wdrożenie zasad ich konserwacji w taki sposób aby zapewnić standardy czystości. Na meble ze stali nierdzewnej przyjdzie jeszcze czas w kolejnej manufakturze.
Ten etap całego przedsięwzięcia okazał się bardzo czasochłonny. Wszystko z uwagi na rozplanowanie umiejscowienia poszczególnych urządzeń i akcesoriów. Rzecz na pozór trywialna, jednak każdy kto choć chwilę pracował w laboratorium chemicznym albo profesjonalnej kuchni wie, jak ważna jest precyzyjna i szybka lokalizacja różnych narzędzi. Jednocześnie staraliśmy się zadbać o to, aby rozkładowi przyświecała jakaś logika i odzwierciedlała ona proces wytwarzania kosmetyków. To za ergonomią pracy idzie również jakość produktów. Za porządkiem i estetyką zaś podąża elegancja i śmiałość wyrobu. Może nie jest to uniwersalna zasada i nie sprawdzi się w miejscu, gdzie kosmetyki się produkuje. Tam jednak, gdzie tworzymy je własnoręcznie i wkładamy w to wiele pasji, owszem.
Harmonogram w pigułce
Cały remont trwał u nas prawie 18 miesięcy od momentu zrzucania starych tynków do montowania ostatniej klamki i osiągnięcia operatywności w sensie wytwarzania produktów kosmetycznych zgodnie z założeniami GMP. Może wydawać się to bardzo długo i ktoś mógłby się tym zniechęcić. Tu jednak chciałbym podkreślić, że postawiliśmy na remont metodą gospodarczą. Zdecydowaną większość prac wykonywaliśmy osobiście, zazwyczaj po pracy mając zaledwie siłę na 2-3 godziny pracy budowlanej. Przy zatrudnieniu ekipy lub gdy sami macie więcej czasu, może trwać to znacznie krócej. Sam etap cięższych prac budowlanych i wykończenia wszystkich powierzchni trwał około 9 miesięcy. Dalsze wykończenie zajęło następnie 3 miesiące (np. wykonanie drzwi na wymiar, szklenia ściany działowej, montaż oświetlenia, biały montaż). Ostatni rok to już meblowanie i najbardziej upierdliwe detale. W ostatnim roku część naszego skupienia również musiała zostać przeniesiona na inne aspekty związane z Gopherem, a dokończenie manufaktury płynęło powolnym, lecz konsekwentnym tempem już do końca.
Podsumowanie
Dziś funkcjonalna przestrzeń, jaką stworzyliśmy pozwala na opracowywanie i wytwarzanie jakościowych i bezpiecznych produktów kosmetycznych. Nasza manufaktura kosmetyczna w dalszym ciągu może być usprawniana i modyfikowana. Te jednak pozostają już w sferze rozwoju pracowni i pewnie będą sukcesywnie wykonywane w zależności od potrzeb. Na koniec kilka zdjęć pokazujących jak nam to wyszło.
Mam nadzieję, że znajdziecie tu inspiracje dla siebie. Ciekawy jestem też jakie są Wasze doświadczenia z takimi realizacjami i jakie macie sposoby, aby wytrwać do ich ukończenia! Zostawcie komentarz.