Search
Close this search box.

W artykule

Ekstrakty roślinne – poradnik sezonowy

Radosław Pawłowski

W artykule

Letni sezon jest już w pełni, a pełna bujność roślinności zachwyca nas swoją okazałością. Bez wahania powinniśmy wybrać się więc na zbiory, by nie przegapić tego bardzo krótkiego okresu. Jednak nim ruszymy w drogę, wskazana jest chwila refleksji. Weźmy głęboki oddech i zastanówmy się, czego tak naprawdę będziemy potrzebować na najbliższe miesiące.

Nie ma sensu zbierać wszystkiego, co wpadnie nam w ręce w końcu nie będziemy w stanie przetworzyć całej tej hojności natury. Możemy być kuszeni myślą, że surowce ziołowe zawsze wysuszyć i zachować na później, na lepsze czasy. Ale czy nie mamy przypadkiem już gdzieś schowanych w naszych szafkach owych zapasów z zeszłego sezonu, a może nawet jeszcze wcześniejszych?

Po solidnym przeglądzie szafek i regałów dopiero przychodzi czas na zbiory. Natomiast wszystkie zioła minionych sezonów może warto przerobić na ekstrakty?

Czym są ekstrakty?

Czym właściwie są ekstrakty o których ciągle tyle czytacie? Osobiście darzę to słowo pewnym sentymentem ze względu na jego wszechstronność. Ekstrakty mogą być tworzone za pomocą różnych technik fizycznych z wykorzystaniem różnego rodzaju rozpuszczalników. Co najważniejsze, mogą być uzyskiwane praktycznie z dowolnego surowca – korzeni, całego ziela, czy też delikatnych płatków kwiatów.

Jeśli spojrzymy na definicję słownikową, ekstrakt lub u nas ekstrakty roślinne to substancje chemiczne pochodzenia roślinnego wyodrębnione z całości surowca poprzez proces dyfuzji, czyli przechodzenia (rozpuszczania) tych składników do cieczy, inaczej medium ekstrakcyjnego. Innymi słowy, ekstrakcja to metoda pozyskiwania interesujących nas składników chemicznych z surowca w postaci roztworu.

Czy to nie fascynujące? Kompot wiśniowy w naszym słoiku? To ekstrakt – złożony z cukrów, kwasów organicznych i antocyjanów rozpuszczonych w wodzie. Czy kiedykolwiek próbowaliście terere, czyli yerba mate zalana lodowatą wodą? Tak, to również ekstrakt – zawiera niewielką ilość garbników, oraz znacznie większy udział polifenoli. A co powiecie na rozgrzewającą nalewkę imbirową? Również ekstrakt – tym razem medium ekstrakcyjnych jest woda wespół z alkoholem.

Herbata imbirowa to też ekstrakt

Napary, odwary, maceraty, wyciągi – wszystkie one są ekstraktami w swojej formie. Tak więc, pod tą prostą nazwą kryje się niezwykła różnorodność technik ekstrakcyjnych oraz samych ekstrahentów – czyli medium do którego przechodzą interesujące nas związki chemiczne.

Susz zielarski a ekstrakt

Rzecz jasna, suszone zioła same w sobie nie spełniają kryteriów definicyjnych ekstraktu, ale jeśli zmielimy susz na proszek, otrzymamy tzw. “extract powder“. Niemniej jednak, wystarczy zaparzyć suszone zioła i z perspektywy zielarskiej, mamy tutaj do czynienia z naparem – czyli najbardziej podstawową formą ekstrakcyjną.

extract powder to dobry półprodukt do ekstrakcji

Jednak istnieją również bardziej zaawansowane rodzaje ekstraktów w zależności jakiego rozpuszczalnika użyjemy. Estrakty olejowe, glicerynowe, glikolowe, alkoholowe i różne ich kombinacje mieszane np. wodno-glicerynowe, alkoholowo-glikolowe. Oznacza to, że proces ekstrakcji może być bardziej skomplikowany, co za tym idzie, możemy pozwolić sobie na rozbudowanie naszego ekstraktu. Wzbogacamy go dodatkowo o związki np. które nie rozpuszczają się w wodzie, ale łatwo przejdą do medium glicerynowego.

Po co te ekstrakty

Ale tak naprawdę, po co tworzyć te wszystkie ekstrakty roślinne? Cóż, powód jest dość prosty – chcemy użyć w naszych kosmetykach wszystkich tych właściwości, które oferują nam garbniki, karoteny, flawonoidy, kumaryny, barwniki betalainowe, saponiny i wiele innych związków.

Nie trzeba wymieniać dalej, żeby ujrzeć sens w tym działaniu. Wszystkie te związki mają bardzo użyteczny charakter, zwłaszcza jeżeli mówimy o kosmetyce botanicznej, czyli takiej, która bazuje na wykorzystaniu surowca roślinnego celem osiągnięcia zamierzonego efektu pielęgnacyjnego.

Nie będę tutaj szczegółowo omawiał działania poszczególnych grup fitozwiązków, ponieważ możecie znaleźć wiele artykułów na popularnych blogach, które temat wyczerpują do granic możliwości.

Nie warto jednak zbierać wszystkiego co wpadnie nam w ręce. Dobrą praktyką jest skupianie się przede wszystkim na FUNKCJONALNOŚCI tworzonych przez was ekstraktów.

Zauważycie, że w dużej mierze możecie zrezygnować z całej tej skrzyni wypełnionej suszem roślinnym. Zamiast tego, będziecie mieli miejsce na przechowywanie kilku, a może kilkunastu szeroko wykorzystywanych ekstraktów roślinnych. Przykładem jest żywokost. Z jego korzenia zrobimy prosty ekstrakt glicerynowy, który znajdzie zastosowanie w wielu formulacjach kosmetycznych nie tylko nawilżających.

Popularne ekstrahenty

Odkrywać na nowo Ameryki nie będę, jednak temat warto powtórzyć. Popularnymi mediami ekstrakcyjnymi standardową są: gliceryna, oleje oraz alkohol (o różnej procentowości).

W przypadku glicerytów standardowo, używamy co najmniej 35% gliceryny oraz 1-3% kwasu organicznego (np. cytrynowego – tutaj głównie chodzi o obniżenie parametru pH poniżej 3), resztę stanowi woda. Te 35% gliceryny i dodatek kwasu to totalne minimum, aby zapewnić stabilność mikrobiologiczną naszych ekstraktów roślinnych. W przypadku oleju ten problem nie występuje. Tak samo przy użyciu alkoholu. Pamiętać musimy jedynie, aby zawartość czystego alkoholu wynosiła nie mniej niż 20%.

Niemniej jednak, nie wszystko opłaca się ekstrahować w ten sposób, ponieważ ekstrahujemy jedynie ograniczoną ilość substancji – np. tylko te, które przechodzą do olejów, lub tylko te, które rozpuszczają się w alkoholach. Znamy przecież wiele substancji, które mogą wspomagać proces ekstrakcji surowca i wzmacniać efekt przeciwdrobnoustrojowy dając znakomitą konserwację.

Projektowanie funkcjonalności ekstraktów

Jak więc zaprojektować funkcjonalność swoich własnych ekstraktów? Może najlepiej wytłumaczę to na przykładzie. Doskonałym ekstraktem do cery trądzikowej jest wykorzystanie dziewanny. Oczywiście, możemy umieścić jej kwiaty w 20-40% alkoholu lub wrzucić do octu, ale dobrym posunięciem będzie zastosowanie takiej mieszanki medium ekstrakcyjnego: 10% wódki 40% vol., 15% ksylitolu, 0,5% kwasu organicznego (np. jabłkowego, cytrynowego, mlekowego), 1,5% soli kłodawskiej, reszta to woda dobijając do 100%

    • niewielka ilość alkoholu podciągnie właściwości samokonserwujące takiego ekstraktu, dodatkowo pomoże w ekstrakcji związków lubiących się z alkoholem,
    • ksylitol uzupełni konserwacje, jest alkoholem cukrowym, tak samo jak gliceryna więc możecie po nitce do kłębka dojść do wniosku, że będzie godziwym jej zamiennikiem.
    • kwas organiczny obniży pH, co przełoży się na wzmocnienie efektu konserwacji, tym samym działać bedzie ochronnie na barwniki roślinne i fitozwiązki, które wolą kwaśne środowisko,
    • sól dopełni konserwacji, dodatkowo wzmacniając siłę ekstrakcji związków chemicznych.
  •  

Tego typu ekstrakt będzie dalej ekstraktem wodnym, stabilnym mikrobiologicznie i chemicznie, ukierunkowanym dodatkowo na nawilżenie – ponieważ ksylitol to silny humektant. I nie musieliśmy dodawać grama gliceryny. Ot proste nadanie funkcyjnosci naszemu wyciągowi.

Przy zachowaniu odpowiednich standardów higieny podczas pracy, taka mieszanka utrzyma odpowiedni poziom konserwacji i po pewnym czasie ukaże swoje synergiczne działanie z saponinami i flawonoidami dziewanny, zwalczając niedoskonałości skóry związane z trądzikiem. Ale dlaczego nie użyć 40% wódki lub dlaczego nie zastosować gliceryny?

ekstrakcja roślinna

Jeśli używamy w jednej formulacji kosmetycznej na raz 3-4 ekstrakty roślinne na bazie alkoholu lub gliceryny, z pewnością przekroczymy akceptowalny poziom ich stężenia w kosmetyku, co może prowadzić do przesuszenia, podrażnienia i nieprzyjemnej lepkości na skórze wywołanej naddatkiem gliceryny. Natomiast, posiadając taki ekstrakt z dziewanny, 100% gliceryt z fiolka trójbarwnego i nalewkę 40% z orzecha włoskiego, możemy śmiało połączyć je w odpowiednich proporcjach, wywołując silniejszy efekt przeciwtrądzikowy niż stosowane ekstrakty roślinne pojedynczo.

 

Łączenie ekstraktów

Możecie pomyśleć, dlaczego by nie umieścić wszystkich tych trzech roślin w jednym glicerycie i zakończyć tym samym temat. Racja, ale taki ekstrakt nadawał by się jedynie do tego jednego typu cery. Skórze podrażnione i przesuszonej zbyt duża ilość garbników i juglandyny mogłaby zaszkodzić. Robiąc każdy ekstrakt z osobna macie możliwość ich użycia osobno. Ekstrakty roślinne z fioła i dziewanny śmiało możecie użyć do cery trądzikowej, która dodatkowo jest podrażniona i przesuszona.

  

Wspomaganie ekstrakcji

Warto wykorzystać alkohol przy ekstrakcji wielu fitozwiązków, ale nie zawsze jest konieczne wysokie stężenie tego składnika. Często dodatek zwyczajnej wódki w ilości 10% wraz z niewielką ilością soli może zdziałać prawdziwe cuda podczas procesu ekstrakcji rozszerzając ilość związków ekstrahowanych. Ale dlaczego sól? Sól zwiększa stężenie elektrolitów w naszym medium ekstrakcji, co wspomaga osmotyczny wypływ wody z komórek roślinnych. Wraz z wypływającą wodą otrzymujemy pożądane fitozwiązki. Dodatek soli chroni również cały ekstrakt przed namnażaniem się bakterii – bez wody w komórkach, nawet bakterie nie są w stanie się rozmnażać. Oczywiście nie dotyczy to mikroorganizmów, które żyją w wodach słonych, lub tych, które znajdują się w naszych domach (bakterie fermentacyjne) czy na naszych dłoniach.

Ekstrakty o właściwościach nawilżających można tworzyć na bazie wody, mocznika, sorbitolu i kwasu, bez konieczności dodawania gliceryny czy glikolu. W takim przypadku ekstrakt (w domyśle woda) może stanowić większość fazy wodnej, a dodatkowy gliceryt można dodać, aby podkreślić synergiczne działanie reszty składników już w całości formulacji kosmetycznej.

Ile czego?

Stałym wyzwaniem jest ustalenie odpowiednich proporcji składników. Jeśli chodzi o kwasy organiczne, mogą one tworzyć z wodą mikro stabilne medium ekstrakcyjne tylko wtedy, gdy obniżymy pH do wartości 3. Chociaż tutaj i tak sprawa dotyczy głównie bakterii, z pleśniami sprawa wygląda nieco inaczej. Zawsze należy uwzględnić dodatkowy element konserwacji skierowany na aktywność przeciwgrzybiczą. Tutaj z pomocą przyjdzie nam sorbinian potasu w ilości maksymalnie do 0,5%. Rozważmy jednak samą regulację pH poprzez kwasowe dodatki:

5% roztwór kwasu cytrynowego ma pH około 1,5; czysty kwas mlekowy w ilości 0,8% da pH 2,8; 1% kwasu jabłkowego obniży pH do 2,3; dodatek 10% kwasu laktobionowego, uzyskamy roztwór o pH 3; dodatek 1% roztwór glukonolaktonu da nam pH w okolicach 2,6.

W przypadku soli, przyjmujemy, że jej 0,9% roztwór jest tzw. solą fizjologiczną, co oznacza, że nie stanowi ona zagrożenia dla naszych komórek, a tym samym dla bakterii. Tworząc ekstrakty z wyższą zawartością soli, wykorzystujemy zjawisko osmozy i zwiększamy mikrobiologiczną stabilność ekstraktów.

Przytoczone informacje mają charakter orientacyjny. Pomagają nam jednak zrozumieć, jaki dodatek kwasów organicznych może działać jako stabilizator mikrobiologiczny.

Ekstrakt do produkcji kosmetyków

Przy ustalaniu odpowiednich proporcji warto brać pod uwagę właściwości i pożądane efekty działania poszczególnych kwasów oraz dostosować je do zamierzonego celu czyli typu cery, na której nasze ekstrakty roślinne mają zostać zastosowane.

Pamiętajmy, że gliceryna to nie jedyny stabilizator mikroorganiczny jaki znany, wykorzystajmy również

    • propanediol oraz glikol propylenowy – min. 35%, aby osiągnąć stabilność mikroorganiczną,
    • Ksylitol, sorbitol, erytrytol – również samodzielnie minimum 35% jako układ samokonserwujący,
    • pH poniżej 3 osiągnięte obojętnie którym kwasem organicznym – równa się mikrostabilność,
    • Cukier w ilości minimum 50%

   

Łączenie ekstrachentów

Najlepiej jednak jest łączyć kilka tych składników w obrębie różnych grup funkcyjnych, zwiększamy tym samym poziom stabilności mikroorganicznej oraz rozszerzamy spektrum ekstrakcji fitozwiązków aktywnych, dodatkowo minimalizując wady każdego z tych dodatków:

    • gliceryna – odczuwalna lepkość na skórze,
    • alkohol – przesuszenie naskórka
    • alkohole cukrowe – wtórne przesuszenie naskórka wywołane kumulacją silnych humektantów ( efekt podobny do alkoholu)
  •  

Wszystkie podane informacje dotyczą tzw. medium ekstrakcyjnego, czyli roztworu wodnego, wodno-alkoholowego, glicerynowego, który tworzycie w odniesieniu do 100%. Takim uprzednio przygotowanym roztworem możecie zalewać dowolną ilość ziół pilnując tylko dwóch zasad technicznych:

    1. Ilość ziół może być maksymalnie taka, aby mogły one swobodnie “pływać” w medium, bez tego ograniczacie proces ekstrakcji. Ziół typowo polisacharydowych dodajemy odpowiednio mniej z uwagi na ich tendencję do zagęszczania wszystkiego – a wiemy, że w glucie czy galaretce ciężko się będzie “poruszać” naszym ziołom.
    2. Zawsze przeliczajmy wszystko na procent wagowy – czyli ważmy sobie ile gramów ziół zalaliśmy iloma gramami naszego medium ekstrakcyjnego. Pozwoli nam to przeliczyć stężenie całego ekstraktu – prosta matematyka.
  1.  

Nietypowe ekstrakty

Interesującym pomysłem jest wykorzystywanie glukozydów do tworzenia ekstraktów, szczególnie w kosmetyce szamponowej.

Naprowadzić może nas przykład:

51% roztwór wodny glukozydu decylowego może dać pH w zakresie 11-12, natomiast 55% roztwór wodny glukozydu kokosowego pozwala osiągnąć pH w okolicach 11,5-12,5. Glukozyd laurylowy o stężeniu 50% w wodzima pH 12.

Wszystkie te wartości pH są wysokie, co powoduje, że ekstrakty roślinne stworzone na ich bazie zachowają stabilność mikrobiologiczną.

Dzięki temu podejściu możemy zwiększyć stężenie związków roślinnych, dodając je do fazy pieniącej, co jest szczególnie atrakcyjne w przypadku tworzenia spersonalizowanych ekstraktów np. do szamponów. Jednak nie tylko szampony, ale także toniki do twarzy i inne kosmetyki myjące mogą korzystać z tych właściwości. Pozwala to na wprowadzenie cennych składników roślinnych do produktów, które mają dodatkowe korzyści dla skóry i włosów, a nie będzie to znowu ten przysłowiowy gliceryt czy ekstrakt olejowy.

Ważne jest jednak, aby pamiętać o odpowiednim formułowaniu i testowaniu takich produktów, aby zapewnić ich skuteczność, bezpieczeństwo i zgodność z oczekiwaniami użytkowników.

Trening czyni mistrza

Trzeba się zgodzić, że doświadczenie jest niezastąpione w pracy zwłaszcza przy takich pośrednich formulacjach jak ekstrakty roślinne. Przez lata zdobywamy wiedzę i umiejętności, które pozwalają nam eksperymentować i znaleźć własne rozwiązania. Informacje, które otrzymaliście, mogą stanowić punkt wyjścia do tworzenia swoich własnych funkcjonalnych ekstraktów – czyli takich, które będą miały sprecyzowane i wzmocnione działanie, np. Ekstrakt z kwiatostanów lipy wzmocniony działaniem ksylitolu i glikolu – to potężne narzędzie o działaniu nawilżającym. Dokładając do tego kwas laktobionowy zwiększamy stabilność naszego ekstraktu jednoczenie dokładając kolejną cegiełkę o działaniu nawilżającym.

Wiem, że niektóre surowce wykorzystać można na bierząco, jednak nie zawsze mamy czas na przygotowanie odwaru, czy dłuższej formy ekstrakcji prostej.

Ważne jest, abyście eksperymentowali i próbowali różnych kombinacji składników, tak aby stworzyć ekstrakty o pożądanych właściwościach. Pamiętajcie, że nie musicie ograniczać się tylko do świeżych ziół. Możecie równie dobrze korzystać z suszonych ziół z poprzedniego sezonu lub świeżo suszonych z tegorocznego sezonu.

Przy tworzeniu własnych ekstraktów pamiętajcie o zachowaniu odpowiednich standardów higieny. Korzystajcie z wiedzy i doświadczenia, ale nie bójcie się eksperymentować i rozwijać własnych rozwiązań na bazie tego co wyczytacie w książkach czy internecie. Pamiętajcie jedynie o podstawach fitochemii – czyli jakie związki rozluszczają się w jakim medium.

Wychodźcie poza ramy, łączcie media ekstrakcyjne, może wpadniecie na trop ekstrakcji micelarnej w obecności emulgatora (dobry będzie imwitor lub P4C), fazy olejowej i gliceryny. Ekstrakty roślinne to nie tylko olej, gliceryna i alkohol czy kwas cytrynowy.

A jakie ciekawe pomysły i triki na ekstrakty macie Wy? Zostawcie komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *